geoal geoal
3183
BLOG

Czy Ford Prefect pracuje dla SWW?

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

W poprzednim odcinku sagi o brzozie z szacunkiem należnym Służbie Wywiadu Wojskowego potraktowałem ich skromny, 11-stronicowy dokument, z którego po uwzględnieniu 7 stron zdjęć pozostaje niewiele tekstu. Nie ilość, a jakość opracowania się liczy, tak  pocieszając się czekałem na efekty ustaleń. Wprawdzie na "resortowe dzieci" w chwili obecnej nie można liczyć, zbyt zajęte wykupowaniem nakładu, lecz liczyłem chociaż na wóż transmisyjny TV Republika, zaparkowany pod krakowską siedzibą SmallGIS, całodobowe oczekiwanie, "Rafale jak mnie słyszysz?", "Bronku, Bronku słyszę Cię dobrze", na koniec dopadnięty przy śmietniku prezes Łabaj tłumaczy się z karygodnego wprowadzenia w błąd społczeństwa, że o prokuraturze wojskowej nie wspomnę. Jednak nic z tych rzeczy, TV Republika transmituje dantejskie sceny dziejące sie pod księgarniami. Coż pora spojrzeć na wielkopomne dzieło Wywiadu Wojskowego z pozycji anarchisty.

Z tego też powodu nie będę zbytnio szafował cytatami, sięgał do literatury przedmiotu, zakładam, że czytelnicy zapoznali się już z tą skromną objętościowo opinią, znają również moje dwa wcześniejsze teksty, poświęcone tej problematyce.
Gdy tylko zobaczyłem zobaczyłem analizę ze strony 4 od razu pomyślałem o tekście Forda Prefecta, opublikowanym w kilka godzin po prezentacji prof. Cieszewskiego

który tłumaczył jako specjalista leśnik, że nie można na podstawie przeglądania zdjęć satelitarnych tej rozdzielczości określić miejsca położenia brzozy. Tego nikt odpowiedzialny za własne słowa nie może uczynić, potrzebne są dodatkowe dane, w tym wypadku skorzystano z pomocniczego umiejscowienia pnia w stosunku do budy Bodina. Cóż Ford Prefect w pierwszym odcinku swego cyklu jednak siegnął gdzie wzrok nie sięga, "zobaczył brzozę". Gdy więc mędrcy z SWW na stronie 4 również "zobaczyli" drzewo 12.04.2010, zaś w przypadku 5.04.2010 widzieli, dającą cień, rozpostartą koronę wielkiego drzewa fakt zatrudnienia anonimowego blogera w służbach wojskowych był wielce prawdopodobny. Jednak pierwsze koty za płoty, czytając dalej tę opinię zmuszony jestem przyznać się do pomyłki, należy zwrócić honor Ford Prefectowi, takiego gniota on by nie popełnił. Przypomnę choć fragment jego analizy, związanej z cieniem rzucanym przez drzewa

  "Na podstawie daty (30.10.2007) obliczyłem wysokość słońca nad horyzontem w południe słoneczne 21,41° (pół godziny wcześniej 21,12°), co daje stosunek długości cienia do wysokości pionowego palika 2,55 (2,59). W dalszych rozważaniach przyjmuję 2,57. Z tej proporcji otrzymujemy potencjalną wysokość brzozy 16,3 m. Należy pamiętać, że nie uwzględniłem paralaksy, która może zwiększyć wysokość drzewa o jakieś 0,4 m oraz nierówności terenu, które mogą skracać lub wydłużać cień. Na północ od brzozy teren się podnosi o jakiś metr i pewnie o tyle zaniżam wysokość drzewa. Wartości tych nie należy traktować jako dokładny wynik, lecz raczej jako sensowne przybliżenie rozmiaru drzewa."
Toż to szczyt profesjonalizmu, szacunku dla odbiorcy, w stosunku do skromnego komentarza, umieszczonego przed zdjęciem, które zaprezentowałem jako pierwsze:
"Na zobrazowaniu z 5 kwietnia 2010 r. obiektem wskazanym przez współrzędne geograficzne jest drzewo – wysoki obiekt rzucający cień (o długości ok. 15 metrów)."
Czyżby wojskowi uznali, że nie będą cywilbandzie tłumaczyć rzeczy oczywistych, wystarczy że sami ślęczeli nad tym materiałem przez półtora miesiąca, więc sprawdzili wszystko, wiedzą lepiej. Ponieważ anarchista nie będzie pękał, na kolanach łasił się przed trepami to robimy kompilację dwóch zdjęć ze strony drugiej i czwartej, przestawiających stan na dzień 5.04.2010 roku. Na początku oryginał:

Patrzymy na cienie rzucane na tym oryginalnym zdjęciu i poniżej kompilacja:

Drzewo słońca nie słucha, wie lepiej gdzie jego cień ma się ułożyć. Jak już tak będziecie się wpatrywać w tę działkę Bodina to proponuję odnaleźć jego słynną budę, okazuje się że wojsko ma własne procedury, sposób myślenia, nie podąża utartymi torami. Buda została uznana za nieistotną. Nie wierzycie w te własne procedury, proszę oto cała strona druga: 

Dwa monochromatyczne zdjęcia satelitarne tego samego terenu, wykonane 5.04.2010r. Wprawdzie ilości samochodów na drogach, parkingu nie zgadzają się, więc pewnie fotki wykonane tego samego dnia lecz w różnych godzinach. Przełomowe jest więc to dolne zdjęcie, nikt wcześniej go nie publikował.
"Nie słyszę, co mówicie?"
"Pomyłka w opisie, miało być u dołu 12 kwietnia"- słyszę zewsząd. Przecież, do jasnej cholery, zawsze zdjęcie satelitarne z 12.04 było kolorowe, wykonał je WorldView-2, 8 kanałów, rozdzielczość 0,5 metra i jakość wielokrotnie lepsza niż rozmazana czarno-biała fotka z WorldView-1, wykonana 5.04. Mam oczy i widzę.
"Ale popatrz na samochody, to gapie zatrzymują się by pooglądać miejsce tragedii"
OK, przekonaliście mnie. Służba Wywiadu Wojskowego nie potrafi właściwie opisać zdjęcia, drobny błąd, innych już nie będzie. Jakby dla zatarcia złego wrażenia 

chłopcy na "kolorowym" zdjęciu z 12.04 odnajdują czerwony samochód. Wprawdzie podjęli jeszcze próbę rozpoznania na tym zdjęciu gatunku drzewa (no, no, już ta śmiała idea powinna wysłać Cieszewskiego w dzikie i leśne ostępy Georgii), ale nie udało się, jak tłumaczą:
 "Rozdzielczośćoraz liczba kanałów spektralnych otrzymanych zobrazowań (2 metryoraz 8 kanałów) nie pozwalają na dokładne określenie gatunku drzewa"
Panowie, jaki złom do roboty podrzuciła Wam prokuratura, że musicie męczyć się na zdjęciu o rozdzielczości 2 metrów!. Mimo tych kłód pod nogami wprawne oko wypatrzyło na 1x2,5 pikselach samochód osobowy. Trzeba było skorzystać z materiałów blogerów, zajrzeć do internetu. Właśnie, zasoby internetu, patrzę na stronę 8 i od razu chce się zapytać "Czy Amielin pracuje dla SWW?". Charakterystyczne zdjęcie z kolesiem, który "kapotę" naciągnął na głowę, by go nikt nie rozpoznał. Wypisz wymaluj zbiory Siergieja Amielina. Czyżby Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie na potrzeby prowadznego oficjalnie śledztwa, które być może zakończy się w Sądzie RP, wzorem odeszłej w niebyt komisji Millera korzystała z materiału zdjęciowego niewiadomego pochodzenia?. Czyżby za chwilę garsonka S.Zagrodzkiego może zostać uznana za wartościowy i niepodważalny materiał dowodowy w postępowaniu sądowym?. Zrozumiełe jest teraz wypytywanie przez prokuratorów prof. Obrębskiego o tę osmoloną część samolotu, trzeba ją wyrwać ze szpon Macierewicza i  przeprowadzić badania laboratoryjne, potrzebne później w sądzie. Dziwy, dziwy na tym świecie, choć w przypadku tej tragedii nic nie powinno dziwić. Tak więc jajcarze z wywiadu uznali, że można korzystać z takich zdjęć, wyciągać na ich podstawie wnioski, bez ryzyka popełnienia błędu. Analizują więc, tworzą kolejne zestawienia ponakładanych zdjęć, strona 8:  

Wykorzystane jest tam zdjęcie nazwane IMG_8178_1, chwilę spędzam z wujaszkiem google i rzeczywiście coś podobnego, tak nazwanego, prezentuje np. intheclouds . Mamy też wnioski, jeden nawet był szeroko komentowany:
"Na podstawie zdjęć satelitarnych oraz udostępnionej dokumentacji możliwe jest stwierdzenie, że do złamania drzewa wskazanego przez współrzędne geograficzne doszło pomiędzy wykonaniem przekazanych zobrazowań – czyli między 5 a 12 kwietnia 2010 roku."
Mówiąc krótko, po żołniersku, 5 kwietnia 2010 roku gdy satelita WorldView-1 przelatywał na Smoleńskiem to brzoza miała się dobrze, 12 kwietnia gdy zajrzał tam WorldView-2  to konary brzozy już sobie odpoczywały na ziemi. Inne, dostępne materiały nie pozwoliły określić momentu złamania drzewa, by zawęzić ten czas niepewności (może 6.04 a może w nocy  11.04 doszło do złamania), setki komentarzy pod wieloma notkami i nic z tego nie wynika. 
Ten czerwony oraz białe pojemniki na butelki przypomniały mi pewne zdjęcie, tutaj jest oryginał  Spojrzałem na exif tego zdjęcia (niestety materiały Zespołu Laska, Amielina często pozbawione są tych informacji, co od razu świadczy o ingerencji w ten materiał)  

http://img849.imageshack.us/img849/3500/wk79.jpg
Cóż tam widzimy, aparat Panasonic DMC-TZ1, ogniskowa, przesłona, o mam, to może być ciekawe: DateTimeOriginal 2010:04:11 16:15:12 . Czy ja dobrze tłumaczę- zdjęcie wykonane 11 kwietnia 2010 roku o godz 16:15, czy ja dobrze widzę- złamany konar drzewa wygladającego jak brzoza, czy ja dobrze widzę- plastikowe skrzynki i charakterystyczny krzyż prawosławny?.
 Ale przecież specjaliści od teledetekcji, analitycy Służby Wywiadu Wojskowego stwierdzili, że nie mogą na podstawie tych opublikowanych zdjęć wykluczyć, że o świcie 12.04.2010r. brzoza jeszcze była w jednym kawałku. Zeznania dla prokuratury świadka Bodina, który widział 10.04 padający konar- nie ważne, tych kilku ważniaków z prokuratury wojskowej, którzy od popołudnia 10 kwietnia oraz 11 kwietnia pętali się po okolicy- nie ważne, bo nie zgromadzili odpowiedniego materiału dowodowego (fotografie, nagrania video), zdjęcie, które wykorzystano do analizy ze strony 8- nie ważne, pewnie pozbawione było metadanych.
Panowie, może zajrzycie pod wskazany adres do oryginału tego zdjęcia i ponownie przymyślicie swoje wnioski. Blogerzy, zacznijcie może wysyłać maile z linkami do sprawdzonych zdjęć z okresu 10-11.04.2010 roku, ku chwale służby.
 Wypada zakończyć w miejscu, w którym SWW rozpoczęło swoją przygodę z teledetekcją.
 "W toku analizy, w pierwszej kolejności wykonano korektę rektyfikacji1 zdjęć satelitarnych, ponieważ przekazane sceny były niewłaściwie zrektyfikowane przez firmę SmallGIS."
Dowalili nieżle prywaciarzom, orientując się od razu, że przesłane im zdjęcia satelitarne wraz z wyszczególnionymi współrzędnymi geograficznymi czterech narożników oraz punktem centralnym każdej z dwóch ortofotomap, mają skopane te dane. Wzięli więc i od razu poprawili, przesunęli o 150 metrów obie ortofotomapy wprowadzając własne współrzędne geograficzne pięciu punktów doskonale widocznych na zdjęciach. Skąd wzięli te prawidłowe wartości?. Wprawdzie po murach służb błąkają się aforyzmy o braku niewinnych, są tylko źle przesłuchani, może idąc z duchem czasu nowi sojusznicy przekazali swe "srebra rodowe". Nie myślcie że takie współrzędne leżą sobie tak po prostu w internecie czy na pendrivie Chucka Norrisa, proszę nie zapominać, że to SWW. Jej ustawowe zadania polega na uzyskiwaniu informacji mogących mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa potencjału obronnego RP oraz  bezpieczeństwa i zdolności bojowej SZ RP. Kto wątpi powinien spojrzeć do ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego.
Tak ponownie patrzę sobie na to porównanie zdjęć

i tak się zastanawiam. Pomiędzy tymi datami 10.04 przeleciał tam kilka metrów nad gruntem samolot odrzutowy, powalił na plecy wprawdzie niezbyt rosłego Nikołaja Jakowlewicza, ale zawsze słusznej budowy chłopa, który kulom się nie kłaniał. Jego masa zdaje się przewyższać te plastikowe pojemniki, worki ze śmieciami (wszak to działka rekreacyjna, nie zawierały stalowych dwuteowników) i to wszystko zalega tak niewzruszenie na tym samym miejscu, wyznaczonym precyzyjną ręką fachowca z SWW. Nie był to jednak Ford Prefect, choć nie wyjaśnił nam w swych notkach tego problemu.

Zapomniałem, YKW policzył, samolot nie miał żadnego wpływu na otoczenie.

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka