geoal geoal
2955
BLOG

Rowerem do Smoleńska

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 118

 Profesor Czachor zaimponował mi swoim chwyceniem byka za rogi, jego wyjazd do Smoleńska to było coś. Ponieważ kusił śmiałków zapewnieniem "pomiary można powtarzać dopóty, dopóki brzoza stoi na działce Bodina", a jednocześnie skromnie podkreślał niewielkie znaczenie swoich badań dla wyjaśnienia mechanizmu katastrofy, postanowiłem podjąć rzuconą rękawicę.

Ponieważ domowa skarbonka nie szeleściła dwudziestoma stuzłotówkami, US z tytułu nadpłaty podatku zwrócił jedynie kwotę dwucyfrową, musiałem więc mocno zredukować koszty wyjazdu. Zawsze w takich podróżach największą pozycję zajmują wydatki na paliwo, więc w rachubę wchodził tylko rower jako środek transportu. Na szybko do czerwonej kurtki, mającej odstraszać dwie bestie Bodina (ponoć dobrego człowieka pies nie ruszy?), pakuję centymetr krawiecki i paszport, łaty sięna miejscu wyłamie z płotu. Wprawdzie wizy rosyjskiej nie posiadam, ach te redukcje kosztów i pośpiech, lecz jakoś to będzie, na Ukrainie kupię kilka flaszek Nemirova i załatwię co trzeba z nudzącymi się w nadgranicznych lasach tankistami. Najtrudniej będzie przebić się przez krajowe asfalty z unijnym podejściem do człowieka, za Medyką już będzie z górki, dobra dusza Kamazem czy innym gruzawikiem podrzuci i na 10 kwietnia dojadę na miejsce.
Piękna Nasza Polska cała, zachęcony urokiem okolicy po kilku kilometrach jazdy na swoją zgubę postanowiłem zrobić skrót "wedle trzech buczków", a zamiast nich napotykam brzozy, te stojące i te powalone.

Miejscowi zabawiali się z piłą motorową, podchodzę bliżej i przypomniał mi się raport:

"Celem poniższego sprawozdania jest przedstawienie zasadniczego wyniku uzyskanego przez nas w Smoleńsku i skonfrontowanie go z tezami prof. Chrisa J. Cieszewskiego, sformułowanymi podczas II Konferencji Smoleńskiej".

Ten Chris coś mówił o soku brzozowym, z przyrody w szkole byłem noga, płyny brzozowe kojarzę jedynie z "wodą brzozową", która swego czasu cieszyła się wielką popularnościa, postanawiam więc niezwłocznie rozpocząć badania i zweryfikować jego twierdzenia. Aparat fotograficzny w dłoń, rozpoczynam obserwacje brzóz tych małych, średnich i troszkę większych. Miejsca cięć przypominają salony golibrody, takiego z pędzlem i brzytwą, zewsząd buzują hormony brzozowe.


linki
http://oi57.tinypic.com/nc1hjn.jpg
http://oi61.tinypic.com/2d76v5.jpg
http://oi58.tinypic.com/kb6ixv.jpg
http://oi60.tinypic.com/2iqeljl.jpg
http://oi60.tinypic.com/103e7uw.jpg
http://oi61.tinypic.com/11uer2r.jpg
http://oi59.tinypic.com/or71w0.jpg
http://oi59.tinypic.com/2077ytc.jpg
http://oi61.tinypic.com/35lx89h.jpg
http://oi58.tinypic.com/nlwqwz.jpg
http://oi57.tinypic.com/awrebr.jpg

O ile na cienkich pniaczkach trudno dopatrzeć się soku to zauważam, że czym grubsze drzewo tym więcej soku zgromadziło się na powierzchni przełomu. Przyroda ostro pracuje, pompy w korzeniach kręcą się na wysokich obrotach. Postanawiam sprawdzić jak to pompowanie wygląda na starych, kilkumiesięcznych czy kilkuletnich przełomach brzóz.


linki
http://oi61.tinypic.com/16l0gfb.jpg
http://oi59.tinypic.com/33mr51f.jpg
http://oi59.tinypic.com/2zgrp0i.jpg
http://oi57.tinypic.com/j788rd.jpg

Albo korzenie są tak cwane, że nie chcą pracować na darmo, albo czas "zabliźnia rany", zamykając kanały transportujące sok, trzeba na coś się zdecydować, gdyż w takich miejscach soku brzozowego się nie uświadczy.
Przypominam sobie obraz, wielokrotnie pokazywany, przełomu złamanej brzozy i zestawiam z tym widzianym na własne oczy. Coś mi tu nie pasuje, trzeba wrócić do swojego stanowiska komputerowego, wyjazd rowerowy musi do jutra poczekać.

Ponieważ znany wszystkim przełom brzozy, obfotografowywany nieustająco w dniach 10-14.04.2010 pozbawiony jest śladów soku, co można przypisać na karb niesprzyjającej pogody w Smoleńsku, skutkującej opóźnieniem rozpoczęcia transportu wody z solami mineralnymi. Potrzebne jest przede wszystkim ciepło, niezamarznięta ziemia. Dobra dusza podrzuciła swego czasu link do reportażu ze Smoleńska, pokazującego reakcję miejscowej ludności na bezmiar tragedii, jaką się tam wydarzyła.


Artykuł datowany na 16.04.2010, po stroju druhny można wnioskować o wiosennych temperaturach, ale kto tam zrozumie młode dziewczyny. W tym tekście mamy coś jeszcze, zdjęcie z wykorzystanym kawałkiem taśmy, służącej do oznaczenia strefy zabronionego dostępu, a do butelki sączy się sok brzozowy


Wymowny jest też podpis:

С площадки, где лежал первый обломок крыла, оцепление уже сняли. Теперь ничего, кроме покалеченных деревьев, здесь не разглядишь. Похоже, душам погибших уже успели до ужаса надоесть зеваки и журналисты. Несколько раз споткнувшись на ровном месте и с трудом сладив с неожиданно взбесившимся фотоаппаратом, пытаюсь разглядеть место падения поближе. И вдруг замечаю у подножия поломанной во время катастрофы берёзы… бутылку для сбора сока. Кто-то догадался прикрепить её к несчастному дереву ленточкой оцепления.Капли древесной влаги медленно и печально стекают по желобу, как будто невольный виновник трагедии оплакивает погибших людей.

"Wilgotność drzewa powoli spada, a płynący rynną sok z drzewa, mimowolnego sprawcy tragedii, opłakuje zmarłych".
Piękne słowa, tylko czy możemy wierzyć poecie, że ok. 16 kwietnia w rejonie Smoleńska kończył się okres transportu soku brzóz z korzeni w ich górne rejony?. A może było cały czas zimno i akurat 15.04.2010 zima puściła i rozpoczął się zbiór soku?. Wprawdzie byłby to kolejny szczęśliwy traf, tak jak z tą trajektorią tupolewa, który wzniósł się w górę akurat na taką wysokość, aby nie zawadzić odłamanym skrzydłem o ziemię, nie mniej nie więcej, w sam raz. Trzeba wiec zapytać jakiegoś specjalistę, jak to w tym 2010 roku było z brzozami.

Znajduje się taka specjalistka od brzóz, po raz kolejny dobrej duszy udaje się odnaleźć jej relację ze zbiorów w kwietniu 2009-2010




Takie cuda powstają z kory brzozy




Pozostaje tylko zapytać, jak to było z brzozami tego 10 kwietnia, chętnie odpowiada:

Хорошо помню 10 апреля- был очень ясный день, и вечером было удивительно узнать из выпуска новостей, что в такой весенний погожий день в нашей области мог быть туман и погибли люди...
В тот день мы собирали сок и я смотрела в небо, по которому плыли легкие облака, поэтому 10 апреля 2010 года уже березы точно имели сок.
Мы уже собирали полные бутыли, значит, поставили их где-то тремя днями раньше.
В общем березовый сок собирают с конца марта по средину апреля. И когда случилась катастрофа - сок собирали в банки, так что удачи вам в ваших изысканиях! Чем могла - поспособствовала.


Jednym słowem w 2010 roku zbiór soku brzozowego w rejonie Smoleńskim (ekspertka mieszka około 100km na południe od Smoleńska) odbywał się od końca marca do połowy kwietnia, a dziewczyna doskonale pamięta dzień 10 kwietnia, rano zajmowała się podmienianiem butelek z sokiem, zaś wieczorem usłyszała relację medialną o katastrofie.

Przypomniało mi się jedno dzisiejsze zdjęcie wykonane w tym zagajniku


może smoleńska brzoza to nie brzoza, skoro nie widać na niej soku?. Czekając na odpowiedź wstrzymam się więc z kontynuowaniem swojej podróży rowerowej. Na koniec drobne przypomnienie z reportażu, cytowanego na wstępie

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka