geoal geoal
4139
BLOG

Lasek: Polscy specjalisci badają

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 220

Członkowie KBWLLP mogą nie komentować wyników swoich prac zawartych w sporządzonym raporcie, zasłaniając się pojęciami: niezależność, nie ma obowiązku informowania, z czego zresztą bardzo chętnie korzystają. O ile mało kto potrafiłby z pamięci podać nazwisko jedynego profesora w tym gronie, nie wspominając o jego wypowiedziach na temat prowadzonych badań, o tyle nadaktywność przejawia drugi w naukowej hierarchii  członek komisji z tytułem naukowym doktora. Trudno orzec czy dodatkowy etat oraz szkolenia z zakresu wystąpień medialnych wpłynęły na poglądy, niemniej jednak ów doktor specyficznie pojmuje pojęcie badania.

Polscy specjaliści badająszczątki Tu-154M 101 na miejscu katastrofy.

Fotka znana od dawna, jednak ostatnio Lasek uzupełnił stronę internetową o nowe wpisy, starannie przeszukał zasoby 1500 zdjęć i uraczył internautów kolejnymi z serii "best the best"

Polscy specjaliści badająszczątki Tu-154M 101 na miejscu katastrofy-
tak wynika z oficjalnego podpisu, pozwoliłem sobie wykadrować inne zdjęcie dokumentujące tę scenę, zatytułuję je "Polscy specjaliści skromnie, z boczku, robią tło dla uwiarygadniającej się grubej ryby, podczas jej wizyty gospodarczej".

oryginał http://faktysmolensk.gov.pl/dokumentacja-zdjeciowa/articles/polscy-specjalisci?file=files/foto/ogledziny/DSC_0010.JPG

Jak ważne jest znać swoje miejsce w szeregu, choć z drugiej strony persona ta nie wygląda mi na Prezesa RM.  Jedziemy dalej.
 
Polscy specjaliści uczestniczą w badaniupodzespołów samolotu Tu-154M 101 na miejscu katastrofy. Na zdjęciu - kontrola stanu filtra paliwa z wymiennika ciepła olej-paliwo silnika numer 1.


Polscy specjaliści uczestniczą w badaniupodzespołów samolotu Tu-154M 101 na miejscu katastrofy. Na zdjęciu - kontrola stanu filtra oleju z głównej pompy oleju silnika numer 3.

w czwartym roku po katastrofie dowiedzieliśmy się, że kontrola stanu filtra to też badania, zapewne terenowo-naukowe, niestety specjalista od wyjaśniania społeczeństwu tajników raportu Millera nie poinformował o ewentualnym pobraniu próbek płynów, dla przeprowadzenia "oględzin" laboratoryjnych. Młotek, prezentowany na zdjęciu, zapewne też trzeba było pożyczyć na miejscu?.


Polscy specjaliści uczestniczą w badaniupodzespołów samolotu Tu-154M 101 na miejscu katastrofy. Na zdjęciu - widoczny brak opiłków na korku magnetycznym układu olejowego silnika numer 1.

Wow, rączki powędrowały zza pleców do przodu i coś chwyciły?. Swoją drogą komentarze do zdjęć zapewne uradują licznych mechaników samochodowych, którzy podczas corocznej wymiany oleju silnikowego będą mogli z powagą mówić klientom o przeprowadzonych badaniach samochodu, ani chybi cena za usługę musi wzrosnąć, wszak to nie będą zwykłe oględziny. Prezentując wykonywane w pocie czoła badania propagandzista Lasek nie omieszkał postawić pytania

Którzy członkowie zespołu A. Macierewicza badali miejsce katastrofy?

by zaraz na nie odpowiedzieć: nie badali. Od siebie dodam, rzeczywiście, tak nie badali, czasami sprawdzali jakieś elementy




Skoro już o ekspertach Zespołu Parlamentarnego mowa, to trzeba przypomnieć jednego z nich, dr Bogdan Gajewski z Międzynarodowego Towarzystwa Badania Wypadków Lotniczych i pracownik kanadyjskiego National Aircraft Certification 16.10.2013r. zaprezentował wytyczne ICAO, na podstawie których powinny być wyjaśniane i badane przyczyny katastrof lotniczych na świecie. Według niego, zarówno raport MAK, jak i raport komisji Jerzego Millera nie spełniają podstawowych wymogów ICAO i znacząco odbiegają od dokumentów, które opisują przyczyny innych znanych katastrof lotniczych.
prezentacja  http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9CKEZF/$File/Ekspozje%20samolotow.pdf
instrukcja http://aviadocs.net/icaodocs/Docs/9756_p3_cons_en.pdf

Spindoktor Lasek zmuszony został więc do udzielenia odpowiedzi na postawione kwestie, co też uczynił we własnym stylu:

Czy instrukcja ICAO dot. badania wypadków lotniczych miała zastosowanie przy badaniu katastrofy smoleńskiej?

"ICAO Manual of Aircraft Accident and Incident Investigation jest zbiorem dobrych praktyk i rekomendacji dotyczących prowadzenia badania wypadku lotniczego zgodnie z Załącznikiem 13 do Konwencji Chicagowskiej. Treści tam zawarte nie są prawem i nie są obowiązkiem do stosowania. Zbiór dobrych praktyk, które są tam opisane, jest dobrze znany osobom zajmującym się badaniem wypadków lotniczych."

A więc jednak istnieje taki zbiór dobrych praktyk i rekomendacji, pomocny dla specjalistów badających wypadki lotnicze, zbiór opracowany w oparciu o doświadczenia setek ekspertów analizujących przez lata tysiące wypadków lotniczych.

Zwracamy szczególną uwagę na informację z preambuły do tego dokumentu, że dokument nie zastąpi szkolenia w zakresie prowadzenia badań oraz nabytego w trakcie badań wypadków lotniczych doświadczenia.

nie omieszkał dodać spindoktor, mając zapewne na myśli doświadczenie posiadane przez członków stałej komisji PKBWL oraz doraźnie organizowanej KBWLLP. Problem w tym, że jeszcze w 2009 roku ówczesny doktor Lasek narzekał na brak w kraju, a zatem również w PKBWL, specjalisty od wypadków dużych samolotów,

Duży problem stanowi dla nas znalezienie eksperta od „dużego” lotnictwa, osoby mającej świeże doświadczenie w lataniu na samolotach, powyżej 5700 kg.
16.03.2009r http://dlapilota.pl/wiadomosci/dlapilota/zawsze-kilka-minut-przed-samolotem.

widać jednak pospiesznie sformowana ekipa błyskawicznie nadrobiła zaległości podczas odbytych szkoleń:

"Przypominam, że KBWLLP złożona z 34 członków miała w swoim gronie osoby o dużym doświadczeniu zawodowym w zakresie lotnictwa, w tym w badaniu wypadków lotniczych i bardzo często po odpowiednich szkoleniach krajowych, czy zagranicznych w dziedzinie badania wypadków lotniczych."

Wydaje się, że szkolenia zagraniczne w dziedzinie badania wypadków lotniczych winny być prowadzone w oparciu o wypracowany zbiór zasad i praktyk, może nawet prowadzone przez autorów ICAO Manual of Aircraft Accident and Incident Investigation, chyba że były to szkolenia w siedzibie MAK. Natomiast zastanawiające są te szkolenia krajowe dla najlepszych w Polsce specjalistów do badania wypadków lotniczych, zapewne tylko tacy zostali wybrani do prowadzenia tego tak ważnego wypadku lotniczego. Kim byli Ci eksperci, którzy przewyższali wiedzą, doświadczeniem, dorobkiem 34 specjalistów z komisji Millera. Można spekulować, można łapać okruchy informacji w poszukiwaniu rozwiązania tej zagadki, warto więc zwrócić uwagę na osoby, które zechciały skomentować wypowiedź członka Międzynarodowego Towarzystwa Badania Wypadków Lotniczych. Krytyków, zwłaszcza w blogosferze, było wielu, poważny ekspert tylko jeden:

"Kosmiczne bzdury, kuriozum" - ekspert o tezach zespołu Macierewicza, odpowiednio powiększony i pogrubiony nagłówek robi wrażenie
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kosmiczne-bzdury-kuriozum-ekspert-o-tezach-zespolu-macierewicza/7ep66

To, co jest napisane w raporcie Millera, jest spójne, logiczne i dobrze udokumentowane. W historii było wiele katastrof, w których pozostawały zagadki, ale nie tuta

Wprawdzie w tekście mowa jest już o publicyście Przeglądu Lotniczego, lecz nie możemy wykluczyć, że jest to tylko zajęcie dla propagowania zasad bezpieczeństwa lotów, a kto jak nie dziennikarz ma największy wpływ na sposób myślenia i postępowania ściśle sprecyzowanej grupy odbiorców. Wszak wygłaszający te opinie publicysta   równocześnie pobierał wynagrodzenie za świadczone usługi eksperckie na rzecz członków Zespołu Laska, deklarowana wieloletnia współpraca musiała dotyczyć eksperckości M.Setlaka. W tym mniemaniu utwierdza mnie brak pytań przewodniczącego PKBWL o pobyt M.Setlaka w Smoleńsku, o jego wykształcenie związane z badaniem wypadków lotniczych, o jego dostęp do dowodów materialnych katastrofy smoleńskiej. Po prostu wie, że jest to ekspert i cóż poradzisz?.

Na zakończenie mam pytanie do czytelników: nie uważacie, że ta "teczusia" nie bardzo pasuje do stroju badacza, utrudniając mu wzorem kolegów trzymanie rąk założonych w  geście baczny obserwator, że o prowadzeniu intensywnych badań nie wspomnę?.


W związku z powyższym:

1.Teczusia zawiera drugie śniadanie i termosik z popitką badacza, który od lat się z nimi nigdy nie rozstaje

2.Teczusię dostał badacz "do potrzymania", skoro i tak stoi nic nie robiąc, a przecież czarna skóra teczki bardziej pasuje do garnituru. Stanowi to wyraz zaufania "grubej ryby" ze zdjęcia do jego osoby.

Czy sposród posiadanych zdjęć nie można było znaleźć innych, lepiej dokumentujących pracę specjalistów na terenie miejsca katastrofy?

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka