geoal geoal
1726
BLOG

Jak PKW drukowała karty

geoal geoal Polityka Obserwuj notkę 9

Wcielmy się na chwilę w skórę niecnego osobnika, który ma stanowisko, możliwości i chciałby „wydrukować” wynik wyborów. Nie udało się wprowadzić głosowania przez internet, a tak byłoby pięknie, pomarzyć można, nie wypaliło głosowanie listowne, a w komisjach siedzą pisiory, patrzą innym na ręce, a w swoich trzymają przygotowane zawczasu smartfony z funkcją aparatu fotograficznego. Jak żyć?.  Jedno, drugie szkolenie, jakaś konsultacja na wysokim szczeblu i jest plan- kluczowe dla osiągnięcia sukcesu są karty do głosowania, które przecież trzeba wydrukować, a robi to PKW. Oczywiście można byłoby pójść na rympał i dla przykładu na drugą turę wyborów prezydenckich w Warszawie zaproponować taki wzór

choć numer ten jest już spalony, poprzez zapisy Kodeksu Wyborczego

art 40
§ 1. Głosowanie odbywa się przy pomocy urzędowych kart do głosowania.
§ 2. Na karcie do głosowania zamieszcza się informację o sposobie głosowania.
§ 3. Karta do głosowania może być zadrukowana tylko po jednej stronie. Wielkość i rodzaj czcionek oraz wielkość kratek przeznaczonych na postawienie znaku "x" powinny być jednakowe dla oznaczeń wszystkich list i nazwisk kandydatów.
§ 5. Wzór kart do głosowania ustala Państwowa Komisja Wyborcza.


Dla nikogo nie jest tajemnicą, że kolejność kandydatów na liście ma wpływ na wynik końcowy, co zostało również zauważone przez ustawodawcę, który np. w przypadku wyborów na Prezydenta RP  sprecyzował wymogi, wiążące ręce ustalającym wzór karty do głosowania:

art 308
§ 1. Na karcie do głosowania wymienia się w kolejności alfabetycznej nazwiska i imiona zarejestrowanych kandydatów na Prezydenta Rzeczypospolitej.

Jednym słowem w przypadku wyrównanej ilości zwolenników, gdy o sukcesie zadecydować mogą przypadkowe głosy mniej wyrobionych wyborców może zadecydować zmiana nazwiska, tak aby Aaa-Komorowski pokonał Dudę. Tu nie ma sentymentów, o czym wie każdy lider listy kandydatów,  który musiał stoczyć bój o swoje miejsce, a statystyki powyborcze są nieubłagane.

OK, a więc naukowo i praktycznie udowodniono, że kolejność na karcie ma znaczenie, jak więc wpłynąć na uzyskanie właściwego rozkładu, promującego wybrany komitet?. 

Art. 410.
§ 1. Państwowa Komisja Wyborczana podstawie rejestracji list kandydatów w wyborach do sejmików województw przyznaje, najpóźniej w 25 dniu przed dniem wyborów, numery dla list kandydatów komitetów wyborczych spełniających warunek określony w
art. 409 § 1.


A byłoby tak pięknie, PKW przyznaje dla list, gdyby nie kolejny wymóg 

Art. 408.
Listy kandydatów zarejestrowane w wyborach do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego otrzymują numery ustalane w drodze losowania przez:
1) Państwową Komisję Wyborczą;


Losowanie- czynność polegająca na wyciąganiu lub wybieraniu określonych liczb lub przedmiotów (los, karta, kupon, żeton itp.) w sposób wykluczający wpływ osoby losującej na wynik tej czynności. Jedyną, przewidzianą w Kodeksie Wyborczym metodą kontrolowania osoby losującej jest zaproszenie obserwatorów, np.

Art. 219.
§ 1. Państwowa Komisja Wyborcza na podstawie protokołów rejestracji list kandydatów przyznaje w drodze losowania, najpóźniej w 30 dniu przed dniem wyborów, jednolity numer dla list tego samego komitetu wyborczego, zarejestrowanych w więcej niż w jednym okręgu wyborczym.
O terminie losowania zawiadamia się pełnomocników wyborczych; nieobecność pełnomocnika wyborczego nie wstrzymuje losowania.


W procesie wyborczym dość często przeprowadza się losowania, w wielu momentach procedury (np. losowanie członków komisji), a o maszynach losujących rodem z LOTTO można zapomnieć, łatwiej w terenie o magika od trzech kart. W Warszawie pewnie kilku speców z dawnego Stadionu pozostało?.
Pełnomocnicy mogą więc co najwyżej popatrzeć z oddali na proces losowania, PKW ma nieskrępowany wybór metod jego przeprowadzenia czyli „nieważne jak głosowałeś, istotne jest kto losuje”. Zasada powyższa obowiązywać będzie tylko w przypadku wyrównanych szans głównych kontrkandydatów, gdy uda się zagospodarować mniej wyrobiony „wyborczo” elektorat.

Pamiętając falę krytyki jaka spadła na PKW za pojawienie się na finiszu wyborów do parlamentu europejskiego decydujących o wyniku finalnym głosów na Platformę Obywatelską, uwzględniając spadające od maja notowania tej partii, a także biorąc pod uwagę, że w terenie część prominentnych działaczy wstydliwie zmieniła barwy, ryzyko drukowania dla PO było spore. Jedyną ewentualnością, korzystną dla koalicji rządowej było „podpompowanie” ludowców.  W wyniku losowania KW PSL został Number One, kandydaci z tej listy w całości zagościli na wierzchniej stronie karty do głosowania. Pomińmy świadomych wyborców, którzy swego kandydata znajdą w najciemniejszym zakątku, pozostając przy tym języczku u wagi, mniej wyrobionych wyborcach.
Frekwencja w wyborach samorządowych jest wyższa niż w krajowych, gdyż na listach znajdują się znane sobie nazwiska, trzeba oddać swój głos na sąsiada startującego do Rady Gminy, na Wójta, zatrudniającego zięcia, a jak już wręczono dodatkowe karty to coś z nimi trzeba zrobić. Jednym w oczy rzuciło się od razu skojarzenie PSL=frajerzy rolnicy, więc natychmiast ze wstrętem wrzucili pustą kartę, czyniąc znak krzyża dla odgonienia Belzebuba,  grupa „mi to lotto”, ściśle zdefiniowana przez Kodeks i partyjnych spindoktorów, zadziałała zgodnie z przewidywaniami stawiając pospiesznie krzyżyk, aby mieć to szybciej z głowy.
Zobaczyć miny bezradnych pisiorów, rozlokowanych w tysiącach komisji, bezcenne.

Efekty losowania w PKW zobaczyliśmy w Gdyni, w której przez 4 lata liczba zwolenników sumiastych polityków zwiększyła się z 800 sztuk do 8800 osobników.  Ponieważ w poprzednich notkach pokazywałem analizy wzrostu ilości oddanych nieważnych głosów dla jednego regionu, zacytuję analizę sukcesu PSL w tamtym rejonie, dokonaną na lokalnym forum internetowym. Jeden z kandydatów, można sądzić że z lokalnej listy nie powiązanej partyjnie z wielkimi graczami, ocenę swej kampanii rozpoczął od zdania:

pomijając bezprecedensowy sukces PSL wynikający z książeczkowej konstrukcji kart do głosowania oraz nowy polski rekord w głosach nieważnych w wyborach do powiatów i sejmików

a dopytywany przez dyskutantów wyjaśnił

Nie ma badań i analiz potwierdzających tezę, że wynik PSL to konstrukcja kart wyborczych. Są relacje ludzi, którzy mieli problem z głosowaniem.
Są fakty i poszlaki:
1. Pierwszy w historii powiatu mandat dla PSL z okręgu miejskiego przy znikomej i trudno zauważalnej kampanii (do tego brak kandydatów na radnych czy prezydenta pozwalający spopularyzować PSL w mieście).
2. Za całym szacunkiem dla nowej radnej PSL z listy miejskiej (mieszkanki Łazisk) i z nadzieją na to, że będzie świetną radną, niełatwo mi było znaleźć osoby, które wiedziały kim ona jest (poza ludźmi związanymi z Zespołem Szkół Elektronicznych. Nie jest to osoba znana w Bolesławcu. Pytałem ludzi interesujących się lokalnym życiem dość mocno i od lat i to ludzi z różnych środowisk.
3. Nie chodzi o to, że fakcie kandydowania nie pochwaliła się nawet znajomym na fejsie, z tego co udało mi się ustalić nie pochwaliła się w kampanii żadnym plakatem, billboardem, bannerem ani spotem wyborczym, miała jedynie ulotki kolportowane na terenie bolesławieckich osiedli i to nie w jakiejś oszałamiającej liczbie.
4. Na liście wyborczej pod nią, bo startowała z miejsca pierwszego (nie jest członkinią PSL), brak (z całym szacunkiem dla jej kolegów) jakichkolwiek "lokomotyw wyborczych" - osób powszechnie znanych w mieście wskutek jakichś działań lub poważnie przetartych w pracy lokalnego samorządu powiatowego czy miejskiego. Jedyny z tej listy, który w widoczny sposób zaangażował się w kampanię w mieście, to Michał Szary, zresztą były urzędnik.
Możemy oczywiście uznać, że sukces pani Ewy to skutek zrywu wyborczego bolesławieckich rolników... którzy nigdy wcześniej nie wybrali w Bolesławcu radnego powiatu z listy PSL. Mnie jednak powyższe składa się w pierwszą stronę książeczki wyborczej wylosowaną dla PSL.
Oczywiście mogę się mylić i dopuszczam taką możliwość a sobie i pani radnej zupełnie szczerze życzę, żebyśmy byli dumni z jej obecności w samorządzie.
I jeszcze poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, Eugeniusz Kłopotek. - My jako PSL nie możemy popadać w euforię, bo na pewno ten pierwszy numer bardzo nam pomógł. Wiemy też o tym, że jest bardzo dużo nieważnych kart, bo ludzie zaznaczali kilka nazwisk. To, co powinniśmy w pierwszej kolejności zrobić, to zmienić tę książeczkę. Wszystkie komitety wyborcze i wszystkie listy powinny być na jednej dużej stronie, nawet jeśli to będzie płachta.


Pozostawiam bez komentarza.

Wróćmy więc do początku rozważań, karty wydrukowane, efekt końcowy osiągnięty, trzeba zadbać o osobiste bezpieczeństwo, gdyż o bezpieczeństwo finansowe inni zadbali. Z racji posiadanego wieku skład się wykrusza, za roczek, dwa kolejnym stuknie siedemdziesiątka, pieszczotliwe określenie „leśne dziadki” zapewnia wyrozumiałość dla popełnianych błędów, zaniedbań, zamieniając je z „zamierzonych” na „starcza nieudolność”, dobrze byłoby jechać dalej na tym paliwie. Na konferencji prasowej, prezentując wyniki końcowe leśne dziadeczki znów pomyliły się w dodawaniu kilku liczb,  co można zrobić w tej sytuacji gdy


kto zaproponuje by karać tych sympatycznych staruszków?. Nie ma serca Prezydent, nie ma serca prezes Sądu Najwyższego, nie mają również wielcy gracze, z prezesem największej partii opozycyjnej. Przyszła pora by z cygarem i koniakiem w ręku, a pledem na kolanach, w wygodnym fotelu bujanym powspominać z kolegami z roboty jak to się w trąbę robiło frajerów.  Nie dało się wprawdzie powtórzyć wyniku swych nauczycieli z 1947, cóż troszkę inne czasy, na odchodnym drobna rekompensata dla PSL za dawne krzywdy, resztę odbiorą sobie ludowycy z unijnych środków.

PS
W związku z pytaniam dodam kolejną przesłankę czy też poszlakę.

Jak wiadomo PSL słynie z tego, że oprócz interesu finansowego wyczuwa najlżejsze podmuchy wiatru, bez wahania opuszczając pierwszemu statek. Plaforma powoli nabiera wody, a oni wiernie  trwają u jej boku od wielu miesięcy.  Mówiło się o szantażu z rozliczeniem poprzednich kampanii wyborczych, wspominało o aferach prominentnych urzędników, ale czyż ewentualni zwyciężcy nie zapewniliby "języczkowi u wagi" bezpieczeństwa, osłony, a równie wrażliwe na wiatry sądownictwo nie dostosowałoby się do nowych podmuchów?. Jednak w takim wypadku możliwości ugrania swego zależałyby od wyniku wyborów, a z tym różnie u wyborców bywa.
Gdyby ktos na wiele miesięcy przed losowaniem list zaproponował pewne rozwiązanie, dające i władzę i pieniądze, czyżby ludowcy mogli odmówić?. A mieli mocną kartę przetargową, ruch palikota marnie nadawał się na jedynkę, wiele głosów nie odebrałby pisowi, pozostawało jeszcze sld, z mocnymi strukturami w terenie. Nie powinna więc dziwić reakcja Milera na zostawienie go na lodzie, a też był chętny.
Takiej propozycji nie mogli złożyć wykonawcy czyli popularne leśne dziadki.

żródło:
http://bobrzanie.pl/2014/11/20/letowski/175-glosow-dla-mnie-sukces

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka