geoal geoal
754
BLOG

CLKP w oparach Laska

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Pismem z 30 września br. dyrektor CLKP przesłał do WPO w Warszawie treść opinii swych chemików w dość nietypowej formie, co komentowałem 2 października br.:

"najpierw zabrał głos młodszy inspektor-dyrektor, nie ograniczył się w piśmie przewodnim do zdawkowego "w załączeniu przesyłam opinię wraz z fakturą za usługi",  potraktował analizy materiałów wybuchowych jak bliską mu amfetaminę, obszernie rozpisując się w przedmiocie zapytania prokuratury. Nawiązując do nikłego doświadczenia praktycznego "profesorów od prywatnej opinii", wybrzmiewało z jego słów- my to w laboratorium policji to hoohoo, nie takie sprawy rozwiązywaliśmy"

Gdy profesorowie od prywatnej opinii nie dali za wygraną, jego pismo przewodnie z 15 grudnia br. brzmiało
"W załączeniu przesyłam opinię nr E-che 173/14 z przeprowadzonych badań do sprawy nr sygn. akt Po.Śl-54/10, koszty za przeprowadzone czynności, dokument proforma wystawiony na podstawie kosztów oraz kartę pracy".
Wow!, inspektor-doktor wrócił do korzeni, zrezygnował z niesienia kaganka oświaty wśród bezradnych prokuratorów. Podobnie dr inż. Wojciech Pawłowski oraz mgr inż. Łukasz Matyjasek, obsługujący ten zakupiony specjalnie dla nich "opiekacz do grzanek" nie silili się już na barwne metafory, przez co ucierpiało widowisko dla pamflecistów, choć małe co-nieco można wychwycić. Odnosząc się do sugestii, by stosować kolumny chromatograficzne o długości 30metrów inspektorzy przyznają ich lepszą zdolność separacyjną od użytych kolumn o długości 15 metrów, jednak ich ostateczny werdykt brzmi:  
"Praktyka analityczna dowodzi, że o skutecznej analizie materiałów wybuchowych, umożliwiającej wykrycie materiałów w ilościach jakie mogą pozostawać po wybuchu ładunków wybuchowych, można mówić tylko wtedy, gdy długość kolumny chromatograficznej nie przekracza ok. 15m (w praktyce stosowane są długości od 5 do 15m)"
"Praktyka analityczna" brzmi pysznie w ustach człowieka, który nie wie co tam oprogramowanie urządzenia powypisywało mu w rubryce "czas przeprowadzenia analiz", który sam-sobie opracował indywidualną metodologię badawczą, opierającą się na wymieszaniu w jednym worku badań o znacząco różnej czułości, co daje efekty opisane przez mec. Pszczółkowskiego

"Niedawno dwaj biegli mieli wykład dla studium podyplomowego na jednej z uczelni. W czasie tego wykładu eksperci CLKP uczyli studentów badania obecności materiałów wybuchowych. Jeden z nich opisywał przykład kontrolowanej eksplozji, którą następnie badali eksperci-pirotechnicy. Do tego badania wykorzystali jedną z metod, którą stosowano również w sprawie smoleńskiej. I okazało się, że w tym eksperymencie, choć wybuch był oczywisty, a próbki pobrano natychmiast, nie wykryto obecności materiałów wybuchowych!!! Oczekiwanie więc, że o materiałach wybuchowych ws. 10/04 można mówić jedynie w sytuacji, gdy cztery metody je wykryją jest założeniem błędnym. Z tego powodu CLKP powinno zmienić metodologię i raz jeszcze przeprowadzić badania."

Czy takie efekty rzeczywiście uzyskali Ci biegli wie zapewne ppłk Kopczyk, w którego ręce trafiła ta odpowiedź. Speedy Karol we wrześniu:

29.09- opinia E-che-108/14, zawierająca 24 strony w większości specjalistycznej treści,  przygotowana i przekazana przez biegłych
30.09- dyrektor CLKP przygotował 3 stronicowe barwne pismo przewodnie zaadresowane do płk Szeląga z WPO w Warszawie
30.09- płk Filipowicz dekretuje pismo "Panowie ppłk Kopczyk ppłk Sej- proszę o wnioski"
30.09- ppłk Kopczyk wydał "postanowienie o oddalenie wniosku dowodowego" czyli 3 bite strony  tekstu.

Nie ujmując sprawności prawniczej, na którą składają się podręczne szablony pism procesowych w zaprzyjaźnionych folderach/katalogach służbowego dysku twardego, przeanalizować w kilka/kilkanaście godzin dwa opracowania będące efektem dyskursu naukowego chemików o stopniach naukowych od doktora w górę na tematy wysoce specjalistyczne, wyciągnąć własne wnioski, zaprezentować je zwierzchnikowi, przekonać go, by na koniec podjąć decyzję procesową, na usta ciśnie się tylko wow!. W grudniu Speedy Karol już nie błyszczał formą:

15.12- opinia E-che 173/14
15.12- pismo przewodnie do WPO ->płk Szeląg
15.12- płk Filipowicz  dekretuje pismo "Panowie ppłk Kopczyk ppłk Sej- proszę o wnioski"
19.12- komunikat NPW w Warszawie zawierający skany dokumentów, wśród których nie ma "Postanowienia o ..... dowodowego"

Oh, Karol 2, co się stało?. Co będzie z najważniejszym wnioskiem mec. Pszczółkowskiego o "dopuszczenie dowodu z opinii zagranicznej instytucji naukowej (z wyłączeniem instytucji mającej siedzibę na terenie Federacji Rosyjskiej), celem pobrania prób i przeprowadzenia badań na obecność materiałów wybuchowych"?. Gdyby miały wystąpić problemy ze wskazaniem odpowiedniej jednostki badawczej spoza FR, w końcu różnie to z uczelnianymi krawatami bywa,  to jest pomocnicze pismo mecenasa z 12 listopada br.

12.11- wpłynęło do WPO w Warszawie
17.11- płk Filipowicz  dekretuje pismo "Pan ppłk Kopczyk- proszę o ustalenia"
18.11- ppłk Kopczyk sugeruje "przesłać do CLKP ..."
18.11- płk Filipowicz  "Akceptuję"

cóż, już ździebko wolniej poszło, a w nim prof. dr hab. .........  oraz prof. dr hab. .............. (chyba za NPW w Warszawie nie powinienem zdradzać personaliów?) sugerują

Chromatografy wyposażone w detektory TEA są szeroko stosowane do wykrywania związków wybuchowych przez policje wielu krajów, porty lotnicze, itd. Nie jest naszym zadaniem przytaczanie pełnej listy tych instytucji. Podane poniżej przykłady są wystarczająco wymowne. ... Za najbardziej doświadczoną grupę badawczą, ze względu na doświadczenie zdobyte w związku z wybuchami przeprowadzanymi przez IRA, uchodzą pracownicy angielskiego Forensic Explosives Laboratory (FEL) w Kent. Laboratorium to jest częścią Defense Science and Technology Laboratory, któe podlega Ministerstwu Obrony. Z ich pomocy korzysta Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz policja angielska. Pracownicy ośrodka w Kent opublikowali w czasopismach naukowych szereg artykułów, w których bardzo dokładnie opisują, jakie warunki powinno spełniać laboratorium zajmujące się analizą materiałów wybuchowych".

Tylko czy prokuratura wojskowa może ryzykować zlecenie badań takim paplom, piszącym na lewo i prawo o szczegółach swoich prac?. Takich dylematów nie mieli australijczycy

"Szczególnie poruszające jest świadectwo chemików, pracowników Federalnej Policji Australijskiej, badającej miejsce zamachu terrorystycznego na wyspie Bali (2002r.), którzy opisali wyniki swoich prac w czasopiśmie Talanta. Autorzy w zwięzły sposób podali, w jaki sposób pobierano próbki z miejsca wybuchu i jakim następnie analizom je poddano. Przy pobieraniu próbek kierowano się wskazaniami takich aparatów jak mikroskop z kamerą, spektrometr IMS, przenośny aparat do podczerwieni FTIR oraz zwykłymi testami chemicznymi. W sumie pobrano ponad dwa tysiące próbek. Na miejscu były pobierane od raz  próbki z przeznaczeniem dla następujących instytucji:
   1. główne laboratorium Australijskiej Policji Federalnej
   2. duplikat dla kraju, w którym miał miejsce wybuch
   3. Victoria POlice Forensic Services Centre (Kanada)
   4. Forensic Explosive Laroratory, Kent (Anglia)
Autorzy opracowania podkreślają, że szczególnie cenny był wkład naukowców z laboratorium FEL w Kent w Wielkiej Brytanii ze względu na ich olbrzymie doświadczenie. Również w tym przypadku stosowany był detektor TEA, za pomocą którego ustalono obecność TNT. Interesujący jest również zestaw związków, które były poszukiwane na miejscu wybuchu. Były to bowiem nie tylko związki wybuchowe, ale towarzyszące im plastyfikatory, w tym ftalany i estry kwasu sebacynowego oraz stabilizatory, w tym difenyloamina. Warto przypomnieć, że obecność ftalanów, estru kwasu tłuszczowego oraz nitropochodnych difenyloaminy został ustalona w próbkach pobranych z samolotu Tu-154M
...
Podtrzymujemy naszą opinię wyrażoną w poprzednich recenzjach, że analiza próbek pobranych w miejscu Katastrofy Smoleńskiej powinna być powtórzona w niezależnym laboratorium za granicą. Ze względu na zaistniałe okoliczności - upływ czasu, nieznany sposób przechowywania próbek od chwili ich pobrania, itp. - powinna to być renomowana instytucja, np. laboratorium FEL w Kent (anglia). Nie stanowiłoby to żadnej ujmy dla pracowników CLKP; jak widać z przedstawionego powyżej opisu badań wybuchu na Bali, jest to przyjęta praktyka
"

Pod włos ich biorą?. Ma teraz o czym myśleć ppłk. Kopczyk, czy zdecyduje się na wystawienie druku delegacji dla dr inż. Wojciech Pawłowskiego, by ten w FEL zaprezentował swoją autorską metodologię badawczą?. A CLKP oddaje się z zapałem przeliczaniem "stawek kosztów rzeczowych niezbędnych do wykonania czynności realizowanych w swoim laboratorium".

Byłbym zapomniał o tytułowych oparach Laska. Ulubiony "ekspert, który nie był w Smoleńsku", w przerwach pomiędzy tropieniem "ekspertów, którzy nie byli w Smoleńsku" wytłumaczył dlaczego CLKP nie mogło wykryć na tupolewie śladów materiałów wybuchowych.

Kanapa prezydencka ocalała. To najlepszy dowód, że salonka prezydenta nie wybuchła, mówi dr Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, w rozmowie z Agnieszką Kublik.

"Kolo" jest nadal w formie, a Macierewicz na deskach, nie ma wątpliwości kto rządzi na dzielni, logicznym jest więc podtrzymanie tezy o rejestratorze

"ATM-QAR, którego Rosjanie nie mogli odczytać, a który został odczytany tylko w Polsce"

źródła:
http://geoal.salon24.pl/608478,geniusze-clkp-wracaja-do-gry
http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-60844-p_1.htm

http://wpolityce.pl/smolensk/226572-mec-pszczolkowski-o-kolejnej-opinii-ws-1004-prokuratura-powinna-podziekowac-clkp-za-wspolprace-nasz-wywiad
http://wyborcza.pl/1,75478,17176372,Teoria_kolejnych_wybuchow_w_tupolewie.html#ixzz3Mli6rVt0

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka