geoal geoal
976
BLOG

Takie rzeczy tylko w Smoleńsku

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Poprawność polityczna, pojęcie powszechnie znane i powszechnie stosowane przez zdecydowaną większość aktywnych publicznie ludzi, choć ciężko jest się samemu przed sobą do tego przyznać. Inaczej zachowujemy się, mówimy, działamy prywatnie, w gronie rodzinnym, pośród znajomych, inaczej w pracy oraz na forum publicznym, przy czym każdy stawia własną granicę, mówiąc i czyniąc swoje No pasaran. Przy okazji dyskusji o problemie repolonizacji mediów oczywiście dostało się sowicie dziennikarzom za ich koniunkturalizm, jakże to wdzięczne zajęcie popsioczyć na innych.
Skoro mam pisać o Smoleńsku to wypada przed tym lewicowym zawołaniem wskazać obszary akceptacji zwane popularnie ruki po szwam!. Kilka miesięcy zajęło spacyfikowanie komisji Millera, wydała z siebie już powoli zapominany nienawistny zbiór z wykazem braków strony rosyjskiej, co w czasie palenia zniczy czerwonoarmistom i przepychanek w Ossowie było aktem dużej odwagi. Kręgosłupy moralne, inaczej zwane profesjonalizmem zawodowym, zostały złamane, zaraz też znaleźli się chętni na stanowiska, zaszczyty, a honoraria pozwoliły na wyrzucenie z łazienek luster by korzystać tylko z usług golibrody. Później do boju ruszyli biegli prokuratury, wyposażeni w Kodeks Postępowania Karnego oraz bogatą literaturę prawną, dającą narzędzia do działania zgodnie z własnym sumieniem i wiedzą zawodową. Ponieważ ostatnio znów głośno było o dwóch chemikach z CLKP więc warto przypomnieć kilka kart z ich dzieła.
Biegły prokuratury z jednej strony jest całkowicie niezależny, wg ducha prawa, w wyborze metod badawczych, które zastosował w swej pracy, jedynym ograniczeniem jest kompetencja zawodowa, więc ani prokuratorzy WPO w Warszawie, ani też mec. Pszczółkowski nie mogą nakazać by dr inż. Wojciech Pawłowski oraz mgr inż. Łukasz Matyjasek wykonywali powtórnie badania próbek bądź zmienili swą nowatorską metodologię oceniania co można już nazwać materiałem wybuchowym. Nie bo nie, mówią dzieci w piaskownicy, podobnie mogą zachowywać się obaj „pomazańcy” prokuratury, odpowiadają tylko przed Bogiem i Historią, narażając się obecnie jedynie na szyderstwo kolegów z branży.
Należy mieć świadomość, że dla kogokolwiek obytego z chemią, kto tylko przeczytał cyferki przy specyfikacji wszystkich czterech metod badawczych, zastosowanych w laboratorium dla próbek smoleńskich pobranych w dwa lata po zdarzeniu i pół roku po pobraniu wacików, metodologia „wszystkie cztery metody muszą wykazać MW” musi wywoływać radosny rechot, a zwłaszcza u kolegów z wydziału chemii Politechniki Warszawskiej, przy czym w tłumieniu dźwięków wydobywających się z roześmianych ust przeszkadzają ręce kurczowo zaciśnięte na szwach. Liczni amatorzy z trudem przebijają się przez opasłe księgi, Marek Pyza dokonał rzeczy wielkiej dla tego grona ludzi, zawitał w przebraniu na seminarium, na którym mgr inż. Matysek opowiadał rzecz oczywistą dla ludzi z branży /jedną ze smoleńskich metod nie udało się stwierdzić trotylu na własnoręcznie odstrzelonym elemencie/. Duo Pawłowski-Matyjasek czyli dwójka ze sternikiem idzie w zaparte, co z tego że kumple będą się naśmiewać, branża jako całość milczy, poprawność polityczna i nisko ustawione granice znaczenia Smoleńska w hierarchii ważności. Sternik dwójki nie potrzebuje megafonu, nie musi wysilać głosu, intencje są w lot chwytane, czasami aż do przesady i trzeba sprowadzać wykonawców na ziemię.

Opinia E-che-90/12 z 23.12.2013r zawiera opis przeprowadzonych czynności badawczych, w tym omówienie oględzin miejsca zdarzenia z dnia 12.10.2012r,

"
Teren zlokalizowany w okolicy od bliższej radiolatrani BPRM do złamanej brzozy poddano przeszukaniu za pomocą wykrywaczy metali. …
W wyniku tych czynności nie stwierdzono obecności fragmentów metalowych, których budowa wskazywałaby jednoznacznie na pochodzenie z samolotu lub które nosiłyby ślady działania wybuchu, z wyjątkiem kilku pokrytych głęboką korozją fragmentów pochodzących z okresu wojennego
"

Prokuratorzy, którzy uczestniczyli we wszystkich czynnościach, wykonywanych w ramach pomocy prawnej (zapewne sporządzone zostały protokoły Komitetu Śledczego FR z dokładnym opisem prac) mając na głowie węszącego Gmyza, uznali, ze jednak chłopcy przegięli. Zapytanie o wyjaśnienie, wysłane do CLKP zawierało oczekiwanie na


4a) wyjaśnienie rozbieżności pomiędzy zawartym w opinii sformułowaniem o nie stwierdzeniu w toku oględzin obecności fragmentów metalowych, których budowa wskazywałaby na pochodzenie z samolotu a opisem czynności procesowych prowadzonych z udziałem opiniujących biegłych zawartym w treści protokołów z tych czynności, z którego wynika, iż fragmenty takie ujawniono;

Kłamczuszki (przecież przy samym BPRM nic nie było...) w piśmie z 28.03.2014r. (opinia uzupełniająca do opinii E-che-90/12) musiały więc potwierdzić ujawnienie „nieustalonego elementu samolotu” w punkcie o podanych współrzędnych geograficznych. Wiemy więc, że coś odnaleziono około 40 metrów przed brzozą na działce Bodina, lecz co to było, jak wyglądało?. Kamień w wodę.
Warto popatrzeć do tego opublikowanego pdf'a, ciekawe rzeczy tam można odnaleźć, jak choćby oczekiwanie by dwaj chemicy dokonali „analizy rozpadu (rozkładu) szczątków samolotu Tu-154M na miejscu zdarzenia”- punkt 4b) zapytania. Doktor z magistrem potrafili jedynie przepisać prędkość tupolewa z raportu Millera, a brak obecności fragmentów metalowych pochodzących z samolotu przepisano z rosyjskich protokołów. Cóż z tego że polscy specjaliści po dwóch latach odnaleźli takowe w ziemi, ot tacy wyczuwający prądy noszące biegli.

CLKP nie sprawdziło się na gruncie analizy rozkładu, do boju przystąpił Milkiewicz and his boys, który jeszcze w kwietniu 2014 roku mówił o braku możliwości „wydania” ekspertyzy bez „wydania” wraku, co po krótkim kursie łamania kręgosłupów, skończyło się tylko na jednym wydaniu z siebie wiekopomnego dzieła. Z jednym zastrzeżeniem- autorowi jednego z poznanych załączników niczego nie trzeba było łamać, z okrzykiem
banzaj ruszył do samobójczej misji. Analizą rozpadu i rozkładu szczątków zajął się specjalista od budowy płatowców, który z łatwością powinien zidentyfikować ujawniony fragment samolotu, jego lokalizacja idealnie pasuje do szalonych teorii Antoniego, polecam lekturę Raportu nr 490 autorstwa duetu Szuladziński-Dąbrowski. Czy mgr inż Podskarbi opisał ten tajemniczy element, czy tylko ograniczył się do lektury raportu Millera i rosyjskich protokołów z kwietnia 2010 roku?. Odpowiedź znają czytelnicy dzieła Zespołu Biegłych, wskazówką mogą być słowa zawarte w ostatnio wydanym opracowaniu:

W tym rejonie biegli prokuratury w październiku 2012 roku znaleźli fragment samolotu, wykryty najprawdopodobniej w czasie prospekcji wykrywaczem metalu. Oznacza to, że spadł na ziemię z energią kinetyczną wystarczającą, aby wbić się w ziemię. Znajdował się on najdalej od wrakowiska ze wszystkich fragmentów znanych z dokumentów oficjalnych i, jako że znaleziono go ok. 40 m przed brzozą na działce dra Bodina (co może wskazywać na wybuchowy charakter niszczenia), powinien zostać poddany szczególnie starannym badaniom mechanoskopijnym. Jego wygląd nie został odtajniony i na dzień pisania tej pracy nie można jednoznacznie wnioskować o mechanizmie jego powstania.

Praca ta trafiła oficjalnie do WPO w Warszawie, zaś autor słów kojarzony jest z ludźmi, którzy ostatnio „donosili” na Podskarbiego do Seremeta. My tu o zimnym i nieczułym kawałku blachy a tam w tle rozgrywają się ludzkie dramaty, każdy określa swój prywatny i zawodowy poziom nopasaran.

Teraz zorientowałem się, że nie ma żadnych obrazków, więc na osłodę jedno ujęcie brzozy Bodina z 11.04.2010 godz. 14:17 (tor podejścia samolotów z prawej strony na lewą)
Takie rzeczy tylko w Smoleńsku

Jedni biegli stwierdzili powierzchnie cięcia pnia brzozy przebiegające z góry w dół, co przywoływał swego czasu A.Macierewicz, ich następcy umieścili tam wznoszący się ku górze samolot, który miał stracić końcówkę lewego skrzydła na pniu, a podmuchem obalić koronę. Takie rzeczy tylko w Smoleńsku.

Uzupełnienie:
22.09.2012r detektory biegłych CLKP oszalały z nadmiaru wskazań TNT, co tamtej jesieni powinno być jednoznacznie interpretowane przez praktyków (wykona się oczywiście potwierdzające badania laboratoryjne, ale to była duża przesłanka za wybuchem)
Takie rzeczy tylko w Smoleńsku
następnie ta sama ekipa, w trakcie skrupulatnego prześwietlania brzozy, 12.10.2012r odnajduje wbity w ziemię odłamek kilkadziesiąt metrów przed tym drzewem i ... ślad po nim zaginął. A wszystko dzieje się pod nadzorem prokuratora wojskowego. Duet Pawłowski-Matysek po roku od badań w terenie nie wspomnia o odłamku w pierwotnie przygotowanej opinii, podobnie jak nie zamieścił odczytów z detektorów. Po upływie kolejnego roku następna grupa biegłych analizuje lot i rozpad samolotu by ponownie "zapominieć" o niektórych dowodach, pomijając je w swych rozważaniach, jak można mniemać po skrawkach wypowiedzi.

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka